Analiza wiersza “Lokomotywa” Juliana Tuwima
Witold Szwajkowski
Uwaga lokomotywa!, czyli wnikliwa lektura wiersza Tuwima z dzieckiem
Czytanie dzieciom wierszy i rymowanek ma ogromne znaczenie dla rozwijania umiejętności językowych oraz kształtowania wrażliwości na piękno i bogactwo języka. Warto jednak zauważyć, że wiersze i rymowanki są też często dla dziecka źródłem wiedzy o świecie. Zdarza się, że z konkretną informacją na temat jakiegoś fragmentu otaczającej je rzeczywistości dziecko styka się po raz pierwszy właśnie w wierszyku lub rymowance. Rodzice i nauczyciele powinni o tym pamiętać, ponieważ niektóre zwroty, opisy czy porównania używane w wierszach dla dzieci wymagają pewnego komentarza. Inaczej, dziecko w oparciu o nie może budować sobie fałszywy obraz świata i przyswajać nieprawidłowe lub nieużywane we współczesnym języku słowa czy wyrażenia. Zwłaszcza, gdy wiersz był napisany już jakiś czas temu, ale nie na tyle dawno, by archaiczny charakter użytych w nim wyrażeń był oczywisty. Niestety, zdarza się też często, że współcześni autorzy niefrasobliwie lub bezrefleksyjnie posługują się formą wiersza dla dzieci, wyrządzając tym więcej szkody niż pożytku. Dziecko łatwo koduje błędne informacje czy nieprawidłowe sformułowania ze słyszanego wierszyka, które okazują się trudne lub nawet niemożliwe do skorygowania w dalszej edukacji.
Prawdopodobnie wielu dorosłych jest przekonanych, że słowiki budują gniazda na drzewach, gdyż zapamiętali pierwszy wers z wiersza Juliana Tuwima „Spóźniony słowik”: „Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji…”. Chyląc czoła przed wyobraźnią Autora i literackimi walorami całego wiersza, trudno nie zauważyć, że „akacja”, jako miejsce budowy gniazda, pojawiła się w nim tylko dlatego, że rymowała się z „kolacją”. Skąd jednak dziecko ma wiedzieć, że informacja mająca wszelkie znamiona prawdy, jest jedynie zabiegiem literackim?
Przyjrzyjmy się dokładniej jednemu z najbardziej znanych wierszy dla dzieci Juliana Tuwima, czyli „Lokomotywie”. Autor po mistrzowsku, w sposób niezwykle trafny i obrazowy użył w nim personifikacji: „żar z rozgrzanego jej brzucha bucha”. Dzieci nie mają zwykle problemu ze zrozumiem istoty personifikacji i wiedzą, że prawdziwa lokomotywa nie ma brzucha. Mogą mieć za to wątpliwości w innych miejscach, w których kontekst wiersza nie wskazuje na użycie przez autora jakiegoś zabiegu literackiego. Wręcz przeciwnie, z kontekstu wynika często, że chodzi o prosty, dosłowny i techniczny opis, mający znamiona wiarygodności.
Oto przykłady pytań, które może zadać w miarę wnikliwe dziecko, osłuchane z poprawnym współczesnym językiem i rozumiejące istotę związków przyczynowo-skutkowych. Warto mieć przygotowane odpowiedzi na te pytania. Należy bowiem pamiętać, że Tuwim pisał „Lokomotywę” w 1938 roku, a więc w czasach, w których dzieci mogły zobaczyć prawdziwą parową lokomotywę ruszającą ze stacji i w kontekście tego właśnie doświadczenia słuchały jego wiersza. Dzisiaj dzieci mogą zobaczyć parowóz tylko w muzeum.
“Lokomotywa” – jakie pytania warto zadać dziecku?
Lokomotywa
Stoi na stacji lokomotywa,
- Czy lokomotywa to to samo co parowóz?
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa –
Tłusta oliwa.
- Dlaczego po lokomotywie spływa oliwa?
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha,
Buch, jak gorąco!
Uch, jak gorąco!
Puff, jak gorąco!
Uff, jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
- Dlaczego lokomotywa, która stoi, ledwo sapie i ledwo zipie?
a jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
- Co to znaczy, że palacz sypie węgiel w lokomotywę? Czy lokomotywa sapie od tego, że sypie się w nią węgiel?
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
- Czy stal to to samo, co żelazo? Czy wagony są ze stali i z żelaza?
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
- Czy są takie pociągi, w których są wagony z ludźmi i inne wagony ze zwierzętami?
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
- Czy można o kimś powiedzieć „grubas”?
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka,
Pod każdym kołem żelazna belka.
- Po co są belki pod kołami armaty? Dlaczego dwie? Czy na pewno są żelazne?
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym same tuczone świnie.
- Jeżeli są tam same świnie, to oznacza, że nie w każdym wagonie było „pełno ludzi”. Czy są świnie nietuczone?
W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar.
- Czego atleci nie udźwigną? Czy chodzi o pociąg?
Nagle – gwizd!
Nagle świst!
Para – buch!
Koła – w ruch!
Najpierw powoli, jak żółw ociężale,
Ruszyła maszyna po szynach ospale,
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza i gna coraz prędzej,
- Co to znaczy „biegu przyspiesza”? Czy tak się teraz mówi?
i dudni i stuka, łomoce i pędzi,
A dokąd?, A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka nie stal,
- Dlaczego piłeczka, czyli przedmiot została przeciwstawiona stali, czyli materiałowi? Czy takie porównanie ma sens?
Nie ciężka maszyna zziajana zdyszana
lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, kto to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha buch buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
- Co para wprawiła w ruch?
to para co z kotła rurami do tłoków,
- Co ta para robi rurami do tłoków?
a tłoki kołami ruszają z dwóch boków,
- Czy tłoki rzeczywiście ruszają kołami?
i gnają i pchają i pociąg się toczy,
- Czy to tłoki gnają i pchają, czy koła?
bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy?
- Czy para może tłoczyć tłoki?
I koła turkocą i puka i stuka to,
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…
Czy i jak dzieci rozumieją “Lokomotywę”?
Jeżeli dziecko nie zada takich, ani podobnych pytań, to warto zadać je dziecku po przeczytaniu wiersza. Uzyskamy wiele cennych informacji na temat jego ogólnej wiedzy, znajomości języka i percepcji tekstu. O tym, że warto takie pytania dzieciom zadawać, niech świadczą odpowiedzi licealisty, których udzielił po przypomnieniu sobie i głośnym przeczytaniu „Lokomotywy”.
- Czy lokomotywa to to samo co parowóz?
Licealista: Lokomotywa musi mieć maszynistę, a w parowozie palą, żeby wprawić go w ruch. Palą żeby silnik rozpalić. Silnik lokomotywy pod wpływem pary się uruchamia. Teraz są lokomotywy elektryczne i mechaniczne…
Komentarz: Warto wyjaśnić więc, że lokomotywa to ogólna nazwa pojazdu, który ciągnie wagony pociągu. Teraz są lokomotywy napędzane silnikami spalinowymi lub elektrycznymi, ale kiedyś były tylko lokomotywy napędzane silnikami parowymi, zwane parowozami. Głównie takie lokomotywy jeździły w czasie, gdy powstał wiersz, więc każdy wiedział, o jaką lokomotywę w nim chodzi.
- Dlaczego po lokomotywie spływa oliwa?
Licealista: Oliwa to smar. Musi być smar, żeby mechanizmy się ruszały. Teraz do silników wlewa się olej.
Komentarz: Racja, po lokomotywie mógł spływać olej, którym smarowane były jej mechanizmy. Kiedyś mówiło się na taki olej oliwa. Pozostałość tej nazwy słyszymy w słowie naoliwić, które oznacza to samo co nasmarować trące o siebie elementy, np. zawiasy. Teraz słowo oliwa oznacza głównie olej jadalny zrobiony z oliwek.
- Dlaczego lokomotywa, która stoi ledwo sapie i ledwo zipie?
Licealista: Dlatego, że cały czas palą, żeby rozgrzać silnik. Wypływa dym i mogą być jakieś dźwięki z tego powodu. Ze starych pociągów syczało i dym się z nich unosił.
Komentarz: Autor wiersza chciał plastycznie opisać odgłosy wydobywające się ze stojącej lokomotywy, która przygotowana jest do jazdy. Licealista próbował wyjaśnić naturę sapania lokomotywy, ale nie dostrzegł już potrzeby wyjaśnienia tego, że lokomotywa „ledwo” sapie.
Nie dostrzegł braku logiki w tym, że lokomotywa „ledwo sapie i ledwo zipie” zanim w ogóle ruszyła. Co więc będzie jak ruszy?
- Co to znaczy, że palacz sypie węgiel w lokomotywę? Czy lokomotywa sapie od tego, że sypie się w nią węgiel?
Licealista: To znaczy, że sypie do pieca w lokomotywie, żeby się para wydobywała.
Komentarz: Prawie dobrze. Autor wiersza zastosował duże uproszczenie. W nieco mniejszym uproszczeniu palacz sypał węgiel do paleniska pod kotłem z wodą. Podgrzana woda zamienia się w parę pod wysokim ciśnieniem, która napędza parowóz. Właśnie syk tej pary Autor porównał do sapania.
- Czy stal to to samo, co żelazo? Czy wagony są ze stali i z żelaza?
Licealista: Może stal się robi z żelaza? Stal to chyba raczej nie jest. Z „żelaza, stali” oznacza, że jest zrobione i z żelaza, i ze stali. Np. stop żelaza ze stalą.
Komentarz: Tu widać jakie zamieszanie poznawcze mogą robić podobne sformułowania użyte w wierszach. Żelazo to nie to samo co stal. Żelazo to metal, którego praktycznie nie wykorzystuje się w budowie maszyn. Wykorzystuje się za to stop żelaza z węglem, czyli stal. Czasami w mowie potocznej można powiedzieć, że coś zrobione jest z żelaza, chociaż naprawdę zrobione jest ze stali. Pozostawione bez komentarza sformułowanie, że coś zrobione jest „z żelaza, stali”, nie ma obecnie sensu i może wprowadzać w błąd.
- Czy są takie pociągi, w których są wagony z ludźmi i inne wagony ze zwierzętami?
Licealista: Kiedyś były takie pociągi. Widziałem je na filmach wojennych, ale teraz już nie ma.
Komentarz: Trafna obserwacja. Czy w 1938 roku takie pociągi jeździły po Polsce?
- Czy można o kimś powiedzieć „grubas”?
Licealista: Jest to niegrzeczne, ale można tak powiedzieć, tak jak można powiedzieć „chudzielec”. W oficjalnym języku nie powinno się jednak mówić grubas, bo to jest określenie potoczne.
Komentarz: Tak, warto zwracać uwagę dziecku na zmianę odcieni znaczeniowych pewnych określeń.
- Po co są belki pod kołami armaty? Dlaczego dwie? Czy są stalowe, czy żelazne?
Licealista: Belki są po to, żeby armata nie zjechała. Skoro są dwie, to może jedna jest przed jednym kołem, a druga za drugim kołem? A może armata po prostu stoi na tych belkach? Czytając nie zastanawiałem się nad tym, o co chodzi z tymi belkami.
Komentarz: Prawdopodobnie większość ludzi się nad tym nie zastanawiała. Wiersz w tym miejscu czyta się dobrze i rytmicznie, rymuje się prawidłowo, więc nie ma potrzeby wnikać o co chodzi. Tymczasem dwukołowa armata, która ma być dobrze zablokowana przed stoczeniem się z wagonu, powinna mieć obydwa koła zablokowane z przodu i z tyłu. Nie zablokuje się dobrze kół armaty dwiema belkami, z których każda leży pod jednym kołem, nawet stosując rozwiązanie zaproponowane przez licealistę. Nie zastanawiał się nad tym chyba też sam Autor, gdyż trudno zakładać, że chodziło mu o jakiś cel poetycki w prostym, technicznym opisie.
- Jeżeli są same świnie, to oznacza, że nie w każdym wagonie było „pełno ludzi”. Czy są świnie nietuczone?
Licealista: Może chodziło o to, że opisał tak ludzi? Może oznaczać, że są w tym wagonie jeszcze ludzie, a słowo „same” oznacza, że nie ma w tym wagonie żadnych innych zwierząt. Mogą być świnie nietuczone, jeżeli ktoś świń nie hoduje na mięso, tylko dla przyjemności.
Komentarz: Wyjaśnienie humorystyczne, lecz trochę na siłę. Autor był po prostu niekonsekwentny z tymi „ludźmi w każdym wagonie”. W kwestii tuczenia sens miałoby „utuczone”, ale zachwiałoby to rytmem wiersza.
- Czego atleci nie udźwigną? Czy chodzi o pociąg?
Licealista: Atleci nie udźwigną tego całego składu pociągu.
Komentarz: Prawdopodobnie o to chodziło, ale w kontekście opisu lokomotywy i składu pociągu, którego się raczej nie dźwiga, dzisiaj bardziej pasowałoby „pociągną” zamiast „udźwigną”.
- Co to znaczy „biegu przyspiesza”? Czy tak się teraz mówi?
Licealista: Teraz tak się nie mówi. Teraz się mówi zwiększa prędkość, albo „przyspiesza bieg”.
Komentarz: Można też powiedzieć po prostu „przyspiesza”, gdy wiadomo, że chodzi o pojazd.
- Dlaczego porównana jest piłeczka – przedmiot, do stali, czyli materiału? Czy takie porównanie ma sens?
Licealista: Tak, stal może być symbolem ciężaru, a piłeczka, np. pingpongowa symbolem małej masy. Kształt piłki narzuca to, że się toczy.
Komentarz: Nie jest to najlepsze wyjaśnienie i zestawienie. Ze stali są też zrobione bardzo lekkie rzeczy: np. nożyki do golenia, struny do gitary. Przeciwstawianie przedmiotu materiałowi nie ma sensu, ale Autor chciał wykorzystać rym „Stal–dal”.
- Co para wprawiła w ruch?
Licealista: Te mechanizmy wszystkie, silnik…
Komentarz: Nie, zdecydowanie Autorowi chodziło o pociąg lub lokomotywę, co wynika z wcześniejszych wersów. Dlaczego więc autor użył słowa „to”, jeżeli wiadomo, że chodzi o ten pociąg lub tę lokomotywę? Zadecydowała potrzeba utrzymania rytmu.
- Co ta para robi rurami do tłoków?
Licealista: Para dopływa, dostaje się. To nie jest prawidłowo, ale tak się mówi np. „muszę do łazienki”.
Komentarz: Słusznie, ale nie da się ukryć, że brakuje tu orzeczenia.
- Czy tłoki ruszają kołami?
Licealista: Tłoki to są takie dźwignie. (Wskazał na korbowody na rysunku lokomotywy). Nie mam pojęcia.
Komentarz: Oj nie! Tłoki to nie dźwignie. Tłoki to takie walce poruszające się w rurach zwanych cylindrami pod wpływem ciśnienia gazu, w tym wypadku pary wodnej. Posuwisty ruch tłoka zamieniany jest na ruch obrotowy kół za pomocą korbowodów. To właśnie te korbowody widać po bokach parowozu. Tłoki ruszają więc kołami, ale nie bezpośrednio.
- Czy tłoki gnają?
Licealista: Tłoki raczej nie gnają, chyba że chodzi o to, że się tak szybko ruszają.
Komentarz: Nie można powiedzieć, że tłoki gnają, nawet szybko się ruszając. Autorowi raczej chodziło o to, że pociąg cały gna i tłoki gnają, ale razem z pociągiem.
- Co to znaczy, że para tłoczy tłoki?
Licealista: Para napiera na nie, wywołuje ich ruch.
Komentarz: Bardzo dobrze! Teraz jednak nie powiemy już, że para tłoczy tłoki, tylko porusza tłoki. To tłok jest czymś co tłoczy, stąd jego nazwa. Sam tłok nie może być tłoczony, chyba że chodzi o jego wykonanie metodą tłoczenia, ale w tym przypadku sytuacja ta nie ma miejsca.
Oczywiście, można też wyjść z założenia, że dziecku nie są potrzebne aż tak wnikliwe analizy i nie ma potrzeby wszystkiego mu wyjaśniać. Chodzi bowiem tylko o to, żeby wczuło się w nastrój, rytm wiersza i cieszyło się jego brzmieniem. Wszystkie wątpliwości natury językowej można złożyć na karb poetyckiej formy, a te wszystkie drobne nieścisłości i niekonsekwencje, dotyczące głównie sfery technicznej – po prostu zbagatelizować. Na technice przeciętny człowiek nie musi się znać. W niektórych kręgach nawet dobrze widziane jest, jeśli nie ma o niej bladego pojęcia. Nie ma więc znaczenia, czy to tłoki tłoczą, czy same są tłoczone, gdy ktoś nie rozumie i nie ma zamiaru rozumieć jak działają. Niestety, podobne podejście nie jest wcale rzadkością. Czy jednak nie ujawnia ono właśnie braku zrozumienia związków przyczynowo-skutkowych, który może wynikać m.in. z powierzchownego i bezrefleksyjnego czytania wierszyków w dzieciństwie?