Jak rozpoznać dobre rymowanki dla dzieci?
Witold Szwajkowski
Czy warto czytać dziecku rymowanki? Zdecydowanie tak, z bardzo wielu powodów, o których pisaliśmy w artykule Dlaczego warto czytać dzieciom rymowanki.
Należy jednak zwrócić uwagę, żeby czytać dziecku wyłącznie dobre rymowanki. Jak poznać dobrą rymowankę? Dobra rymowanka nie musi przedstawiać sobą wartości literackiej, chociaż oczywiście nie szkodzi, jeśli ją ma. Jak mówi sama nazwa „rymowanka”, wyrazy występujące w jej określonych miejscach powinny się rymować. Ponadto, dobra rymowanka powinna:
- składać się z wersów (linijek), w których ilość sylab jest taka sama lub powtarza się według łatwego do zrozumienia klucza;
- dać się przeczytać tak, że akcentowane sylaby tworzą rozpoznawalny, rytmiczny wzór (coś w rodzaju melodii);
- zawierać jakąś czytelną dla dziecka myśl, przesłanie, informację, historyjkę, anegdotę, żart, wykorzystywać grę słów lub mieć zaskakującą pointę;
- być zwięzła, ale ciekawa lub zabawna dla dziecka, nawet kiedy jest czytana po raz kolejny.
Dość często zdarza się jednak spotkać rymowanki, które nie spełniają któregoś z powyższych warunków lub nawet kilku na raz. Na rynku aż roi się od książeczek z rymowanymi utworami o wątpliwej wartości edukacyjnej, zawierających mnóstwo wszelkiego rodzaju szkodliwych dla dziecka błędów. Niewprawnemu czytelnikowi zwykle trudno je wychwycić przy pobieżnym kartkowaniu książeczki w księgarni, ponieważ często atrakcyjny wygląd okładki lub szata graficzna książeczki odwracają uwagę od strony tekstowej. Wychwycenie mankamentów w rymowankach nie będzie jednak trudne po włożeniu pewnego wysiłku w przeanalizowanie kilku przykładów, ilustrujących podstawowe kategorie błędów, które można w nich spotkać. Wszystkie przykłady zaczerpnięto z literatury dziecięcej dostępnej na rynku, często zalecanej do czytania dzieciom przez specjalistów.
Nie podaję źródeł, z których pochodzą przykłady, ponieważ celem artykułu nie jest krytykowanie twórczości poszczególnych autorów, zwłaszcza że na ostateczny kształt utworu powinna mieć jeszcze wpływ redakcja, której zadaniem jest wychwycenie wszelkich mankamentów. Celem jest zwrócenie uwagi na zjawisko występowania poważnych błędów i niedoskonałości w wydawanych książkach.
Poniższe uwagi dotyczą oczywiście rymowanek o funkcji użytkowej, związanej z edukacją. Nie dotyczą poezji, która rządzi się autonomicznymi prawami. Zacznijmy od najtrudniejszego przykładu, który będzie wymagał pewnego skupienia. Pozostałe będą już łatwiejsze.
Brak rytmu
Jest to dość często spotykany mankament polegający na tym, że autor nie przestrzega zasady jednakowej liczby sylab w poszczególnych wersach lub nierytmicznie, bez żadnego klucza rozkłada akcenty, co dobrze widać na poniższym przykładzie.
Wracamy do szkoły z całej Polski:
Warmii, Bieszczad i Borów Tucholskich,
Pomorza, Beskidów, Sudetów i Tatr.
Jeszcze na buzi słonko, jeszcze we włosach wiatr…
Do tych miejsc pięknych będziemy tęsknić.
A do wakacji… dziesięć długich miesięcy.
Sam pomysł na wierszyk nawet ciekawy, ale czy widać w nim jakąś logikę w liczbie sylab? Jak brzmią w uszach dziecka przypadkowo rozmieszczone akcenty? Żadne dziecko nie zapamięta tego wierszyka, bo po prostu trudno się go czyta. Gdy rozdzielimy sylaby, a akcenty zaznaczymy czerwoną czcionką, łatwiej będzie dostrzec przyczynę tych trudności. W liczbie sylab nie ma żadnej konsekwencji, a jak są rozłożone akcenty – widać.
Dość łatwo taki wierszyk przerobić na bardziej rytmiczny, zachowując główne przesłanie i użyte w nim rymy, które są nawet niezłe z wyjątkiem ostatniego. Oczywiście, przerobiony wierszyk nie jest zbyt wysokich lotów, tak jak jego pierwowzór, ale chodziło o zademonstrowanie na czym polega utrzymanie rytmu. W dwóch pierwszych i dwóch ostatnich wersach jest po 12 sylab, a dwóch środkowych po 11, co stanowi urozmaicenie rytmiczne. Akcent w każdym wersie pada zawsze na drugą, piątą, ósmą i jedenastą sylabę.
To był dość trudny wierszyk, ale w literaturze dziecięcej można też znaleźć łatwiejsze. Weźmy przykład ze zbioru tzw. wyliczanek, w których istotą jest właśnie rytm.
Szła Marysia do fabryki,
miała żółte buciki
i czerwoną sukienkę
z Mikołajem pod rękę.
A Mikołaj wielki pan,
kupił sobie fortepian,
lecz nie umiał na nim grać,
zjadł kolację, poszedł spać.
Tu nawet nie trzeba liczyć sylab ani określać położenia akcentów, żeby wyłapać zgrzyt pomiędzy pierwszym wersem i pozostałymi trzema. Do tego dochodzi fatalna składnia. Czy Marysia miała czerwoną sukienkę „z Mikołajem pod rękę”? Budowa wyliczanki wymusza też przeniesienie akcentu w słowie fortepian z drugiej na ostatnią sylabę i przeczytanie go jako „forte pian”. Jest to zabieg, który można zaobserwować w wielu wyliczankach, ale czy jest to edukacyjne? Czy wyliczanka nie mogłaby zabrzmieć tak?
Szła Marysia do fabryki,
wystroiła się w buciki,
kapelusik i sukienkę.
Z Mikołajem szła pod rękę.
Mikołaju, wielki panie,
umiesz grać na fortepianie?
– Nie, nie umiem na nim grać.
Zjem kolację – idę spać.
Powyższa rymowanka jest równie bezsensowna jak jej pierwowzór, ale przynajmniej nie wypacza poczucia rytmu dziecka i nie zmusza do błędnego akcentowania. Kolory elementów ubioru, które pominięto, nie miały raczej kluczowego znaczenia dla przesłania wyliczanki.
Nieprawidłowe rymy
Kwestia rymów jest bardzo ważna, ponieważ jednym z zadań rymowanek jest kształtowanie u dzieci świadomości dźwiękowej warstwy mowy, niezbędnej dla rozwinięcia umiejętności nauki czytania i pisania. „Jeżeli dziecko w wieku szkolnym ma trudności w wychwytywaniu prostych rymów, najprawdopodobniej nie uda mu się zrobić szczególnych postępów w przyswajaniu tych umiejętności. Słaby czytelnik będzie się borykał z zadaniami rymotwórczymi, polegającymi na znalezieniu elementu niepasującego do pozostałych, takiego jak „miś” w zestawie „gość”, „kość”, „złość”, „miś”.” David Wood – Jak dzieci uczą się i myślą.
Autorzy rymowanek dla dzieci przeważnie potrafią dobrać odpowiednio słowa, żeby się rymowały i w tym zakresie trudno szybko wyłapać w ich utworach mankamenty, chociaż się zdarzają.
Siedzi świnka na moście
i obgryza paznokcie.
Znacznie częściej można znaleźć rymy banalne, potocznie mówiąc – oklepane, znane też jako „częstochowskie”:
Motyl, bojąc się hałasu
w mig odfrunął w stronę lasu.
Samo użycie rymów banalnych, szczególnie w rymowankach dla dzieci, nie jest jednak błędem. Dzieci nie mają w pamięci tak dużej „biblioteki rymów” jak dorośli i to, co dla dorosłego brzmi banalnie, np. „w koło – wesoło”, dla dziecka może być odkrywcze i zabawne.
Czasami jednak rymowanka zrymowana prawidłowo brzmi głucho i monotonnie. Wynika to często z nadużywania tzw. rymów gramatycznych, czyli takich, w których wyrazy tylko dlatego się rymują, że mają takie same końcówki wynikające z formy gramatycznej.
Wszyscy jedli i tańczyli,
do wieczora się bawili.
Wreszcie noc nastała ciemna
letnia, ciepła i przyjemna.
Gdy się gwiazdy pojawiły,
sztuczne ognie wystrzeliły –
święto lasu zakończone.
Myszki idą w domu stronę.
Jeżeli już rym musi być gramatyczny, to znacznie lepiej brzmi, gdy rymujące się wyrazy znacząco różnią się liczbą sylab.
Wszyscy świetnie się bawili,
cały wieczór przetańczyli,
do nadejścia nocy ciemnej,
ale ciepłej, więc przyjemnej.
Rymowanka staje się też bardziej atrakcyjna, jeśli co pewien czas pojawia się jakiś zaskakujący, głębszy, niebanalny rym i pewne elementy budowania nastroju.
Gwiazdy się na niebie tliły…
Nagle, niebo rozświetliły
sztuczne ognie i do czasu
zakończenia święta lasu,
wszystkie myszki, tak jak stały,
sztuczne ognie podziwiały.
Zachwiany szyk
Często się zdarza, że aby utrzymać rytm i dopasować rymy, autor zmienia szyk wyrazów na sztucznie brzmiący, jak w omawianym niżej przykładzie.
Święto lasu zakończone,
myszki idą w domu stronę.
W tym kontekście nie ma potrzeby podkreślania słowa „dom” szykiem wyrazów, a więc jest to szyk sztuczny. Zdarza się też dokładanie niepotrzebnych lub zaburzających logikę słów, w celu utrzymania rytmu.
Kasia bardzo się zmęczyła,
cały wieczór przetańczyła.
więc ją teraz tatuś niesie
w tym uśpionym cichym lesie.
Wiadomo przecież, że chodzi o ten las, w którym myszki były. Poza tym, tatuś, jeżeli już niesie, to „przez las”. Można to sformułować inaczej:
Kasia, chociaż zachwycona,
jest zbyt senna i zmęczona,
żeby sama iść po lesie,
więc ją tatuś teraz niesie.
Niżej przykład złego szyku, który w innym był wierszyku. Słabe zaś sformułowania, widać w nim bez omawiania:
Już alfabet powtarzają,
odejmują i dodają.
Gimnastyczne są ćwiczenia,
wiersze dwa do nauczenia.
Potem głośne jest czytanie
i farbami malowanie.
Niezręczne sformułowania
Poniższy przykład jest fragmentem wierszowanej bajki na podstawie „Dziewczynki z zapałkami” Jana Chrystiana Andersena:
Jedną z ulic, wczesną nocą,
szła dziewczynka całkiem boso
w poszarpanym, skąpym stroju,
smutna – jakby w niepokoju.
Szła z odkrytą gołą główką
wycieńczona swą wędrówką.
Drżała z głodu, drżała z zimna
biedna, słaba i niewinna.
Kto zna oryginał tej bajki, wie, że chodzi o wieczór sylwestrowy w mieście i dziewczynkę, na którą spieszący się ludzie nie zwracali uwagi. „Wczesna noc” nie jest więc adekwatnym określeniem. Jeżeli wybrano wczesną noc z powodu rymu, to warto zauważyć, że „nocą” nie jest najlepszym rymem do „boso”. Uzasadnione wydaje się też postawienie kilku pytań: Czy można iść nie „całkiem boso”? Czy „skąpy strój” to marne, zimowe ubranie, czy raczej mini spódniczka lub kostium kąpielowy? Czy można iść „w niepokoju”? Czy główka może być „odkryta”, ale nie „goła”? Czy ta dziewczynka odbywała „wędrówkę”? „Wędrówka” ma raczej inne znaczenie. Jaki związek ma z tym opisem niewinność dziewczynki? Trochę dużo pytań jak na osiem linijek wiersza. Poniżej ten sam fragment bajki, ale napisany nieco inaczej.
Ludzie ci, zajęci sobą,
nie widzieli, że tuż obok
szła dziewczynka mała, bosa,
śnieg migotał jej we włosach,
bo odkrytą głowę miała.
Z zimna biedna dygotała
pod porwanym, starym szalem,
co jej nie ogrzewał wcale.
Błędy językowe
Z tej samej bajki pochodzi następujący fragment:
Obcych upraszała grzecznie,
by kupili coś koniecznie.
Choć pudełko zapałeczek
do fajeczek lub do świeczek.
Ale każdy przeczył głową
i odpychał ją z odmową.
Tu też nasuwają się pytania: Dlaczego „obcych”, a nie po prostu „ludzi”. Kiedyś faktycznie „upraszało się” pasażerów stojących, żeby podczas jazdy trzymali się poręczy, ale o archaizmach będzie jeszcze mowa. Dlaczego dziewczynka prosiła, żeby „coś” kupili, skoro miała tylko zapałki? Ponadto „zapałeczek” raczej nie kupuje się „do czegoś”. Można je kupić do zapalania czegoś. Lepiej byłoby też, gdyby „każdy kręcił głową”. Po polsku nie przeczy się głową, tylko kręci. Jak można „odpychać z odmową”? Nie ma takiego wyrażenia, a poezja to też raczej nie jest. Też sporo uwag ja na sześć linijek. Odpowiedni fragment innej bajki opisuje tę sytuację tak:
Choć w tę noc ulice gwarne
bardzo były, to dość marne
szanse miała, by zapałkę
jedną sprzedać. Ludzie całkiem
już Sylwestrem pochłonięci,
słuchać jej nie mieli chęci,
gdy ich próbowała prosić,
by kupili – choć za grosik.
I jeszcze inny przykład, tym razem ze świata prostych wyliczanek:
Jedzie pociąg do Krakowa,
wyleciała z niego krowa,
a te wszystkie, co zostały,
strasznie na nią plotkowały.
Jeżeli dziecko kilka razy usłyszy lub powtórzy taką wyliczankę, to jak je później przekonać, że prawidłowo się mówi „o niej plotkowały” a nie „na nią plotkowały” ?
Błędy logiczne
Błędy te są szczególnie niepokojące właśnie w rymowankach edukacyjnych:
Kapały z dachu trzy wody krople,
a mróz zamienił je w długie sople.
Trzy krople może kapnęły, ale nie kapały, bo kapanie to zjawisko ciągłe w przeciwieństwie do kapnięcia. Ciekawe też jak mróz zamienił trzy krople w długie sople? Jeżeli jest to poetycka przenośnia, to raczej nie na poziomie możliwości dziecka. Dziecko powinno móc zrozumieć jak powstaje sopel. To żadna filozofia, gdy się przez chwilę obserwuje ten proces, a wyrazić można to chociażby tak:
Gdy jest mróz, lecz słońce grzeje,
to na dachu śnieg topnieje.
Ściekające z dachu krople
zamarzając tworzą sople.
A oto inny zimowy przykład:
Gdy mróz na dworze i śnieżek prószy,
a nie masz czapki – zmarzną ci uszy!
Uszy zmarzną też wtedy, gdy jest mróz, a śnieżek nie prószy. W naszym klimacie śnieżek prószy raczej przy lekkim mrozie – uszy wtedy tak bardzo nie marzną. Jest to typowe zbudowanie rymowanki tylko po to, żeby wykorzystać powszechnie znany rym „prószy – uszy”, ale kosztem jej sensu. Domniemany sens edukacyjny można wyrazić np. tak:
Kiedy mroźno jest na dworze,
wkładaj czapkę, gdyż pomoże
chronić czoło oraz uszy,
także oczy, gdy śnieg prószy.
Kolejny przykład:
Gdy przyjdzie zima na sanki wyruszę
i lepić bałwana nauczyć się muszę.
Na sanki się idzie, a nie wyrusza. Można to wyrazić prościej.
Zimą będę jeździł na sankach,
a ze śniegu ulepię bałwanka.
I już ostatni przykład „zimowy” zawierający kilka poważnych mankamentów:
Zimą kiedy bardzo ślisko,
wszyscy biegną na boisko.
Ciepłe kurtki zakładają,
i na lodzie się ślizgają.
Ta rymowanka, mimo że ma tylko cztery linijki wymaga pogłębionej analizy. Wiadomo przecież, że zimą nie zawsze jest ślisko. Ale może autorowi chodziło o to, że coś się dzieje zimą, ale tylko wtedy, gdy jednocześnie jest ślisko? Więc powinno być „Zimą, gdy jest bardzo ślisko”. Dlaczego wszyscy biegną wtedy na boisko? Może gdy jest ślisko, to niech lepiej nie biegną, tylko idą ostrożnie. Wszyscy biegną, czyli kto? Najpierw biegną, a potem kurtki „zakładają”? Dlaczego w takiej kolejności? Poza tym, kurtki się raczej „wkłada”, a nie „zakłada”. Ślizga się też „po lodzie”, a nie „na lodzie”. Na lodzie można się poślizgnąć. Skąd się wziął lód na boisku? Chyba trochę za dużo skrótów myślowych jak na cztery linijki rymowanki dla dzieci. Tu też można zaproponować coś prostszego, z lekkim edukacyjnym przesłaniem.
Gdy mróz trzyma, to boisko
zamieniamy w lodowisko.
Tam bezpiecznie się ślizgają
dzieci, które łyżwy mają.
Archaizmy i anachronizmy
Archaizmy nie rażą i nie dziwią w zbiorkach wierszy pisanych przez klasyków. Wiadomo, kiedy żył autor i jaka jest konwencja. Kazimiera Iłłakowiczówna napisała np.:
Dla mojego synka,
nieba okruszynka,
dla mojej córeczki,
z gwiazdek pacioreczki;
Brzmi archaicznie, ale nie anachronicznie, ponieważ wiemy kim był autor i kiedy tworzył. Ale jeżeli w niedawno wydanym zbiorze wyliczanek dla dzieci znajdujemy taką:
Toczyła się torba,
z wysokiego gorba,
a w tej torbie chleb, pszenica.
Z kim się dzielisz, październica?
albo taką:
Przylecieli dwa anieli,
i usiedli na kościeli,
oberwali z róży płatek,
odlecieli w tamten światek,
Matka Boska roni łzy,
raz, dwa, trzy,
wychodź ty!
to raczej trudno zrozumieć intencję autorów i wydawców. Do tego typu rymowanek ciężko nawet zaproponować jakąś alternatywę.
Niewychowawcze przesłanie
W tym samym zbiorze można także znaleźć wyliczanki o wybitnie antywychowawczym charakterze.
Kto ty jesteś?
Polak mały.
Mam w dzienniczku
same pały,
jedną dwóję,
jedną tróję,
bo tak ładnie
się rymuje.
Niektórym rodzicom lub dziadkom może być przykro czytać takie rzeczy, gdyż „Polak mały” kojarzy im się z czymś zupełnie innym. Na marginesie warto zauważyć, że gdy podmiot liryczny ma same pały, to już nie może mieć dwói i trói. Ale przecież to tylko wyliczanka dla dzieci!
Podobne przesłanie niesie następna wyliczanka:
Iki kiki dwa patyki,
ja mam pałkę z gramatyki,
a Monika szóstkę z plusem,
bo Monika jest lizusem.
Tu głębia obserwacji socjologicznej przekazywanej małemu dziecku jest wręcz porażająca. I jeszcze coś z dziedziny „poprawności politycznej”, ze zgrabnie wplecionym wątkiem historycznym.
Jest dwunasta z minutami,
jedzie pociąg z wariatami.
A w ostatnim wagoniku
siedzi Hitler na nocniku.
Raz, dwa, trzy.
kryjesz ty!
Miłej zabawy w chowanego!
Przykłady rymowanek, wyliczanek i wierszyków dla dzieci zawierających mankamenty podobne do opisanych, można podawać w nieskończoność. Ale i w tej dziedzinie zdarzają się dzieła wręcz wybitne, w których autorzy w sześciu linijkach tekstu potrafią zawrzeć wszystkie możliwe, opisane wyżej błędy. Jeżeli dobrnąłeś Czytelniku do tego miejsca, to znaczy, że temat Cię zaciekawił. Jeżeli wcześniej nie umiałeś znaleźć błędów w rymowankach, to teraz z pewnością już sobie poradzisz. Dla ćwiczenia spróbuj znaleźć błędy w poniższym przykładzie, który zaczerpnięty został ze zbioru, którego tytuł zaczyna się od słowa „Rymowanki…”:
Idzie lis ciemnym lasem
i użala się nad swoim losem:
– Kury, kaczki ani gęsi,
zagryźć nawet nie mam chęci!
Szumi, pachnie gęsty las,
a w nim smutny, rudy lis.
Biedny ten lis, ale chyba jeszcze bardziej trzeba współczuć dzieciom, którym ktoś czyta takie „rymowanki”…